opensource.com on flick |
Dzisiaj mam dla Was niespodziankę :-) Kilka słów o naszym oszczędzaniu napisał mój wybranek. Właściwie to czasem pojawia się w moich opowieściach, a i całe to oszczędzanie jego też "dotknęło", więc czemu by go nie dopuścić do głosu? Wyrywał się chłopak to jak mu zabronić ;-) Czytajcie więc jak to było nam ciężko z męskiej perspektywy. Uwaga: WPIS NIE JEST SPONSOROWANY! ;-)
Dzień dobry. Nazywam się Piotrek i jestem narzeczonym Gosi, o
którym pojawiają się czasami wzmianki na blogu. Dzisiejszy wpis mojego
autorstwa będzie opowiadał o naszym oszczędzaniu z mojej perspektywy. Zapraszam do lektury.
Początki nie były łatwe. Mówiąc szczerze to cała ta eskapada
z oszczędzaniem nie podobała mi się na początku. Przede wszystkim był to ważny
moment przejścia od pieniędzy moich do pieniędzy naszych. Powiem w skrócie:
należy to przedyskutować, żeby później nie było niedomówień. Z perspektywy
czasu, powiem, że warto. Nie ma się co dąsać.
Kontrola naszych wydatków pozwoliła mi zobaczyć ile pieniędzy ucieka nam
w ciągu miesiąca, a co za tym idzie zacisnąć zęby i spróbować skonstruować
budżet.
Jak wiecie, udało się. Oszczędzamy i wychodzi nam to całkiem
zgrabnie. Nie powiem, że ograniczenie moich wydatków na początku mnie cieszyło,
bo nie, ale teraz widzę pozytywne efekty i nie żałuję. Mam dość drogie hobby jakim jest modelarstwo.
Modele, materiały i chemia modelarska niestety kosztują. Kiedyś nie zwracałem
na to większej uwagi, ale teraz doszedłem do wniosku, że nie ma co kupować
rzeczy na zapas jak to miałem w zwyczaju,
a kupować tylko to czego akurat potrzebuję w ramach naszego budżetu na
przyjemności. Nauczyłem się tego i powtórzę się: było warto.
Uregulowanie naszych wydatków pozwoliło Nam odkładać
określone sumy pieniędzy na konto oszczędnościowe, a i później na lokaty. Z czasem jak wiecie zaczęliśmy również
inwestować nasze pieniądze, a więc są one cały czas w ruchu, a to cieszy.
Poprawia się nasze samopoczucie, gdy wiemy, że nie żyjemy od przysłowiowego
pierwszego do pierwszego z trwogą sprawdzając stan naszego konta pod koniec
miesiąca.
Budujemy również naszą zdolność kredytową i to z powodzeniem.
Udało Nam się spłacić już trzy kredyty, a uwolnione pieniądze trafiają na konto
oszczędnościowe. Jak można się domyśleć same pozytywy. Co ciekawe, w maju
trafiły Nam się dwa wesela tydzień po tygodniu w tym jedno na drugim końcu
Polski, a na dodatek troszkę niespodziewane i nagłe. Zakończona lokata pozwoliła
nam obie imprezy sfinansować nie narażając płynności finansowej. Bez
oszczędności nie byłoby to takie łatwe.
Poruszę jeszcze temat inwestycji. Fundusze inwestycyjne to
perspektywa długoterminowa, ale miło patrzeć jak dopływają do nich regularne
wpłaty, które na dodatek zaczynają procentować w jednym przypadku. Nie jest
oczywiście wszystko takie słodkie, bo i część inwestycji na razie przynosi
straty, ale tym nie ma się co przejmować. Perspektywa jest długoterminowa, a i
pieniądze nie na tyle duże by wyrywać sobie z tego powodu włosy z głowy.
Również pożyczki społecznościowe to był strzał w dziesiątkę. Zyski są
reinwestowane. Nie powiem, że początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tej
formy lokowania naszych nadwyżek, ale odpowiedni dobór pożyczek przez Gosię
sprawił, że póki co spłacalność wynosi 100% i niech tak zostanie.
Na koniec tylko dodam, że post ten wydaje się być bardzo
propagandowy. Wychwalam w nim w końcu nie tylko samą ideę oszczędzania, ale i
Gosię, ale nie, nie chodzi o załapanie kilku punktów u narzeczonej. Prawda jest
taka, że oszczędzać trzeba nawet jeśli się nie chce. Mi dojście do tej prawdy
umożliwiła przedsiębiorcza narzeczona, a Wam?
~Piotrek
Na tym koniec gościnnych występów. Jeśli jeszcze nie zdecydowaliście się na rewolucję w swoich finansach to koniecznie się za to bierzcie. Może to właśnie Ty musisz zacząć, żeby reszta rodzinki się przyłączyła? Jak widać uznanie przychodzi z czasem :-)
i obserwować na twitterze - Twitter Gosia Oszczędza
Ja nie wiem czy zdecyduję się połączyć mój budżet z budżetem dziewczyny bo ona wyda wszystkie moje pieniądze na ubrania :D
OdpowiedzUsuńBez przesady. Grzegorzu nie ulegaj stereotypom albo zabierz się za edukację swojej wybranki! ;-)
UsuńŚwietna historia, widać, że dobrze się dogadujecie i nawet wspólne oszczędzanie nie jest wam straszne. Mój mąż niestety nie ma natury, która pozwala na oszczędzanie :P Za to staram się to nadrobić jak mogę sama.
OdpowiedzUsuńNajlepiej zacząć od edukacji męża w tym temacie!
UsuńZ partnerem też prowadzę wspólny budżet i póki co się dogadujemy, wydatki wpisujemy do Excela i dzięki temu mamy nad nimi kontrolę :P
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że oszczędzać trzeba razem - w końcu to zabawa drużynowa :) Ja mojego męża nauczyłam, żeby robił cotygodniowe, sobotnie zakupy śniadaniowe w tańszym sklepie - gdy sam zauważył, że za to samo co kupuje zawsze płaci o 40% mniej, bardzo się ucieszył. Resztę wydatków na szczęście ja mam pod kontrolą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMagda idź za ciosem i ucz go kolejnych kroków :-)
UsuńStoję przed podobną decyzją. Boję się, że nie uda nam się pogodzić naszego podejścia do życia. Ja oszczędzam, on kupuje impulsywnie... Może opisalibyście porady dla osób, które zaczynają wprowadzać w życie wspólny budżet?
OdpowiedzUsuńTaki tekst też powstaje Beata, ale to akurat tak trudny temat, że nie wiem kiedy uda się go nam dopracować :-)
UsuńW pewnym sensie ja już (-w wieku 22 lat, 4.5 w związku, oboje pracujemy) dzielimy wspólnie fundusze na cały miesiąc, liczymy ile odkłądamy itp. razem jest łatwiej :)
OdpowiedzUsuńJak się to dobrze zorganizuje i uda dogadać między sobą to rzeczywiście jest łatwiej :-)
UsuńJa od wczoraj mieszka z dziewczyną i obawiam się o nasze finanse. może uda mi się to załatwić z pomocą twojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńAleksander trzymam kciuki i zapraszam! Poukładajcie wszystko od samego początku - później będzie łatwiej :-)
UsuńAle się cieszę, że trafiłam dzisiaj na tego bloga! Akurat niedługo będę kończyć studia, zacznie się "dorosłe" życie na własną kieszeń... W najlepszym momencie tu trafiłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na oglądanie :)
Gratulacje, ma chłopak głowę na karku. Wiele par, które znam, boryka się jednak z problemem polegającym na tym, że całe oszczędzanie jest na nic, bo oszczędza tylko jedna osoba w związku, a druga połówka lubi wydawać. U nas na całe szczęście też się udało, bo moja kobieta też patrzy perspektywicznie. W 100% rozumiem więc Wasze zadowolenie :)
OdpowiedzUsuńWraz z moim mężem posiadamy wspólne konto, ale pieniądze z niego przeznaczamy na bieżące wydatki. Oprócz tego wspólnego konta zarówno ja, jak i mój mąż posiadamy własne konta, z których to korzystamy dla swoich potrzeb typu ubrania, gadżety itd. Moim zdaniem taki sposób jest najrozsądniejszy i najzdrowszy dla dobrych relacji w związku :). My oszczędzamy na wspólne cele więc każdy z nas wie, że im bardziej się do tego przyłożymy i będziemy szczerzy tym szybciej osiągniemy to czego chcemy i będziemy mogli dążyć do kolejnego celu :).
OdpowiedzUsuńNajlepsze rozwiązanie to takie, które Wam obojgu pasuje :-) Sposobów na podział finansów w związku jest wiele i kluczem do sukcesu jest wybranie tego najlepszego dla Was :-)
UsuńBardzo ciekawy wpis, pokażę go mojej dziewczynie. Mam nadzieję, że uda nam się razem coś zaoszczędzić :).
OdpowiedzUsuńhttp://123oszczedzanie.wordpress.com
U mnie było podobnie choć na odwrót, to ja (facet) w związku wprowadziłem oszczędzanie :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to częstsza praktyka ;-)
UsuńRazem z mężem zaczęliśmy oszczędzać po ślubie i wychodzi nam to całkiem dobrze. Nie mamy z tym większych problemów i co miesiąc staramy się odłożyć taką sumę jaką akurat możemy na to przeznaczyć. Oboje podejmujemy decyzje o oszczędnościach ale nie mamy wspólnego konta.
OdpowiedzUsuńOoo my mamy z tym problem, ale może i my dojdziemy do tego z czasem :D
OdpowiedzUsuńJeju... Pamiętam jak to było na studiach. Trzeba było oszczędzać by jakoś przetrwać :D Teraz mogę się troszkę odkuć, ale i tak staram się troszkę odłożyć ;)
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńNiezwykle pouczający jest ten wpis. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuń