Zanim przejdziemy do konkretnych liczb (wiem, że na to czekacie najbardziej!) - kilka ważnych informacji na początek.
Zarobki, które tu prezentuję to przychody jednej osoby przed trzydziestką. Na co dzień pracuję na etacie w sferze budżetowej, czasami wykonując jakieś dodatkowe prace w czasie wolnym lub uzyskując benefity od "firmy", a czasem czerpiąc dochody z robienia doktoratu.
W sferze wydatków wygląda to podobnie. Są to koszty życia jednej dorosłej osoby, która stara się zdrowo odżywiać ;-) i niedawno kupiła mieszkanie. Jestem "słoikiem", który na co dzień jest zdany w wielkim mieście na siebie. Jedzenie staram się przygotowywać w domu, ale zdarza mi się wypad na miasto lub pizza :-)
Nie oszczędzam też na maksa - tzn. pozwalam sobie na przyjemności i spotkania z przyjaciółmi.
Jestem zwyczajną młodą dziewczyną, która stara się ogarnąć swoje finanse i zabezpieczyć przyszłość.
Nie oszczędzam też na maksa - tzn. pozwalam sobie na przyjemności i spotkania z przyjaciółmi.
Jestem zwyczajną młodą dziewczyną, która stara się ogarnąć swoje finanse i zabezpieczyć przyszłość.
W porównaniu do grudnia 2 000 zł mniej :-( W styczniu regularna pensja z jakimś potrąceniem podatku, więc nieco niższa. Ale doszedł też dodatek stażowy: 3%, czyli 57 zł netto już na zawsze na plusie :-) Z dodatkowych cały czas wykonuję dodatkowe zlecenie (umowa do czerwca). Stypendium też do czerwca 540 zł.
Wydatki na jedzenie pięknie poniżej 300 zł, ale to pewnie też przez zapasy jeszcze od rodziców :-) Porażka spotkała mnie w kategorii taksówek! Dość dużo kręcenia się po mieście na super pilne spotkania, gdzie nie mogłam się spóźnić. Coraz częściej rozważam zakup auta (wyeliminuje taksówki) i roweru (zastąpi komunikację miejską). Co radzicie na początek? Najpierw rower czy auto? Wyprzedaże skusił mnie do uzupełnienia garderoby, ale teraz po zagłębieniu się w zagadnienia minimalizmu, nie jestem taka pewna czy były to przemyślane zakupy...
Paradoksalnie styczeń, który powinien być najlepszym miesiącem (bo przecież noworoczny zapał!) okazał się być strasznym miesiącem. Mam nadzieję, że najgorszym w tym roku! A wiecie skąd wiem, że będzie lepiej? Bo jak zobaczyłam liczby ze stycznia to się bardzo szybko pozbierałam :-) Zapowiadam wszem i wobec, że luty będzie lepszy :-)
zdjęcie: StockMonkeys.com na licencji CC BY 2.0
polecam rower :)
OdpowiedzUsuńChyba właśnie dlatego warto robić na bieżąco podsumowania, żeby liczby potrafiły natychmiastowo otrzeźwić :)
OdpowiedzUsuńCo do samochodu, owszem, wyeliminujesz taksówki, ale:
- po pierwsze, sam samochód to duży koszt
- po drugie, koszt benzyny na pewno będzie wyższy niż 73 zł
- po trzecie, dojdą opłaty za ubezpieczenie, przeglądy, naprawy
Owszem, auto to ogromny komfort, ale jeśli zaczyna się cokolwiek dziać to może pochłonąć masę oszczędności.
Ja akurat mam auto i bardzo je sobie cenię, ale wiem, że gdybym go nie miała to potrafiłabym oszczędzać znacznie więcej. Na samo paliwo nie wydaję jakoś szaleńczo dużo (w styczniu wyjątkowo było sporo), ale opony, ubezpieczenie i inne koszty dodatkowe zawsze będą się pojawiać.
Choć w moim przypadku auto to wielka oszczędność czasu i spora wygoda, dlatego i u Ciebie pewnie wymagałoby to rozważenia.
Życzę podjęcia dobrej decyzji! A minusem się mocno nie przejmuj - każdy z nas ma lepsze i gorsze miesiące. Trzymam kciuki by luty był o wiele lepszy!
Nareszcie podsumowanie!
OdpowiedzUsuńSamochód będzie generował kolejne koszty. Pytanie kiedy się zwróci?
Gosia, kiedy wpis mieszkaniowy? Nie mogę się go doczekać.
Anna
Na początek proponuję rower (najlepiej porządny z drugiej ręki). Auto generuje spore koszty, oprócz paliwa, oleju, płynów są ogromne koszty ubezpieczenia i przeglądu technicznego.
OdpowiedzUsuńTo juz nie jest blog o oszczedzaniu, tylko blog o inflacji stylu zycia :) tak kup samochod przy budzecie napietym do granic mozliwosci, gdzie poduszka finansowa? Np nie zaplacenie czynszu w styczniu powinno zapewnic wplyw w tej kwocie na oszzczednosci z dopiskiem gdyby kiedys na czynsz brakowalo. Pozdrawiam i tak btw nie jesstem hejterem :)
OdpowiedzUsuńNiestety - Marek ma rację...
UsuńMarku wierzę i przyjmuję cenne spostrzeżenia. Niestety styczeń nie był moim najlepszym miesiącem. Kajam się strasznie i zaciskam pasa.
UsuńStwierdzenie o "inflacji stylu życia" jest niestety bardzo słuszne. Uważam, że w sytuacji, w której wydatki stałe, z powodu kredytów, masz na bardzo wysokim poziomie, wydatki na przyjemności i zachcianki są zdecydowanie zbyt duże - rozbicie tych dwóch kategorii zaciemnia obraz - jak zsumujesz obie kategorie to wychodzi ponad 900 zł!
UsuńNie twierdzę, że nie powinnaś w ogóle pozbawiać się przyjemności, ale myślę, że masz duże pole do poprawy, nie tylko w tej kategorii. Gosiu - tak jak jesteś mistrzynią oszczędzania w kuchni, tak bądź mistrzynią też na innych polach :) Trzymam za Ciebie kciuki, żeby udało Ci się zmniejszyć niepotrzebne wydatki :)
PS. Podczytuję Cię od jakiegoś czasu, ale jeszcze nie komentowałam, a to oznacza, że naprawdę nieco się zmartwiłam Twoim podsumowaniem...
Kasia
Kasiu bardzo dziękuję za ten komentarz! Wydaje mi się, że potrzebowałam takiego otrzeźwienia :-) Zakasuję rękawy i poprawiam co mogę :-)
UsuńSamochód tylko tak kusząco wygląda... Koszty "dookoła", opócz benzyny, to kilka tysięcy rocznie przy starszym aucie (a takie pewnie byś kupowała - bo taniej) - kilka wizyt w roku w warsztacie, ubezpieczenie, przegląd, części (choćby opony itd). Na przejazdy po mieście zdecydowanie rower. A poza tym zwróć owagę na Uber - teraz np. dostępny jest kod na dwa przejazdy gratis - info tu: http://www.fly4free.pl/kod-promocyjny-uber/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magda
Kurczę, ten uber do mnie w ogóle nie przemawia. Może jakieś refleksje korzystających?
UsuńJa korzystam i nie narzekam :) Spróbuj - nie spodoba się, to się "wypiszesz". A jeśli boisz się jechac sama "z obcymi" - spróbuj gdy nadarzy się okazja do wspólnego powrotu z koleżanką etc. :)
UsuńDojazdy do pracy tak właśnie rozwiązałam - zabieram się z koleżanką, więc tutaj odpadają mi koszty. Gorzej z powrotami, bo zazwyczaj jeszcze sporo popołudniami do załatwienia miewam.
UsuńChcesz popłynąć to kup samochód... Sorry ale z takimi dochodami i wydatkami chcesz jeszcze kupić samochód? Nawet jak kupisz jakiegoś grata za 5 tys. to będziesz musiała płacić kilkaset zł ubezpieczenia rocznie, 2 razy w roku wymieniać opony - koszt ze 120zł, co roku przegląd 100zł, wymian oleju i filtrów - 200-300zł, paliwo co najmniej kilka tys. zł rocznie, no i coś co na 99% będzie ci się przytrafiać czyli awarie. I tutaj może cię to kosztować 500zł rocznie jak i 5000 zł rocznie.
OdpowiedzUsuńZdarza się nawet najlepszym
OdpowiedzUsuńDzięki za zrozumienie! ;-)
UsuńAuto to komfort jak ma się gdzie parkować. A z tym w centrum coraz ciężej.
OdpowiedzUsuńO kosztach nie będę nawet wspominał. Jak dużo nie jeździsz to bym odpuścił ten temat a rower to świetna sprawa.
Właśnie chodzi o to, że do miasta auta nie potrzebuję. Bardziej chodzi o dalsze wyjazdy (raczej będzie ich coraz więcej) i kilka dni w miesiącu, kiedy muszę załatwiać uczelnię, pracę i cośtamjeszcze. Muszę przekalkulować.
UsuńOwszem da się znaleźć auto tanie w utrzymaniu, ale jego znalezienie to naprawdę sztuka. Tata kupił od rodziny prawie nie używanego Opla Corsę. Przebieg ok. 60 tys., małe i oszczędne auto. Psuć też się nie ma co.
UsuńWiem, że da się znaleźć :-) Dlatego nie kupuję auta tu i teraz, ale rozpuściłam wici, że gdyby ktoś trafił taką perełkę to jestem zainteresowana.
UsuńKiedyś znajomy potrzebował ekonomicznego auta "do dobicia" na kilka miesięcy - częste i długie trasy, jazda daleka od ekonomicznej, więc kupił dość stare autko za 1000 zł z instalacją gazową. Służyło mu przez 5 lat bez poważnych napraw i był bardzo zadowolony.
Na dzień dzisiejszy czekam na taką perłę :-D
W końcu doczekałam się podsumowania:) Gratuluję dochodów, znaczna poprawa w stosunku o tego co było np rok temu, i życzę, żeby sukcesywnie wzrastała. Z tego co zrozumiałam, to dochody dodatkowe w takiej kwocie masz zapewnione do czerwca? To już jest kilka miesięcy z lepszymi dochodami, i można jeszcze zwiększać. Co do samochodu, to zgadzam się z przedmówcami, duży koszt, szczególnie niespodziewane naprawy;/ Sama się o tym przekonałam całkiem niedawno;/ A co do roweru, to też rozważałam kupno, i zamienić komunikację miejską na rower, ale bardziej się przychylam do opcji roweru miejskiego. W Twoim mieście może też funkcjonuje? Tylko czekam do wiosny, aż podjęta zostanie decyzja, czy stacja rowerów będzie obok mojej pracy. Pozdrawiam serdecznie, Ola
OdpowiedzUsuńRower miejski u mnie funkcjonuje - korzystałam w zeszłym roku. Teraz niestety nie mam stacji w okolicy domu ani uczelni, więc odpada...
UsuńPolecam kupić używany miejski rower (damkę holederkę) - koszt. ok. 200zł, serwis - 50 zł rocznie max.
UsuńZaczęłam się za takimi oglądać - potrzebuję 3 przerzutek i w miarę lekkiej ramy :-)
UsuńNajbardziej lubię czytać podsumowania. Kurczę, faktycznie w tym miesiącu mogło być lepiej - wydałaś więcej niż my we dwoje, ale my nie mamy kredytu - więc nie ma porównania. Jeśli odjąć 1300 za raty kredytu to już wydatki robią się w normie. Powodzenia w przyszłych miesiącach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Justyna
No właśnie Justyna - mogłoby być dużo lepiej - sama jestem zła, ale cóż. Jestem tylko człowiekiem :-) Mam nadzieję, że w kolejnych miesiącach nie zawiodę :-)
UsuńChipsy i słodycze, papierosy - tu przydałoby się uszczuplić wydatki. Z korzyścią dla portfela i zdrowia. A jeśli chodzi o samochód to tak jak przedmówcy pisali, generuje dużo większe koszty.
OdpowiedzUsuńPiszes o dodatkach do dochodu tylko do czerwca. A co potem ? To kwota 2/3 raty Twoich kredytów....masz jakąś alternatywę na zarobienie takiek kwoty?
OdpowiedzUsuńNo niestety na razie nie mam pomysłu, ale cały czas szukam "okazji" na dodatkowy zarobek. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się pozyskać coś nowego.
UsuńGosiu, zawsze bylas ta rozsadna blogerka, nie mialas wiele, a potrafilas mimo to odlozyc - co sie dzieje?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to chwilowy kryzys. Takie otrzeźwienie z Waszych komentarzy bardzo mi się przydało :-)
UsuńZ zachciankami rzeczywiście pojechałam po bandzie ;), procentowo do dochodów to trochę tego jest ;)
OdpowiedzUsuńZ samochodem też radziłabym się wstrzymać, bo sam zakup nie jest problemem ale późniejsze jego utrzymanie a to nie tylko paliwo ale też ubezpieczenie, przeglądy i wizyty w warsztacie.
A ta stówka za telefon jest bo Masz taki abonament czy lubisz rozmawiać przez telefon? :)Moja czteroosobowa rodzina płaci mniej a uwierz mi, moja druga połówka bardzo dużo rozmawia przez telefon i to on dzwoni ;).
A na pocieszenie cytat "W drodze do sukcesu zawsze mija się porażkę" {Mickey Rooney} i powodzenia w lutym, przynajmniej jest krótszy o całe 2 dni od stycznia ;)
Świetny cytat! Dziękuję :-)
UsuńAle "telefon" wcale nie musi kosztować dużo, a rozmawiać można prawie non stop. Sama miałam umowę bez telefonu, w Play, wszystko wliczone w cenę- rozmowy komórkowe, na stacjonarne, SMS/MMS za 49,99. Jak nie udało się przedłużyć umowy na takich samych warunkach, przeszłam do Virgin Mobile i za 30zł mam rozmowy do wszystkich oraz SMSy. Ktoś powie, że dochodzi koszt telefonu. Oczywiście, ale jest to jakaś alternatywa...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agnieszka
Telefon to abonament - ok. 70 zł, a reszta to połączenia międzynarodowe, które musiałam w grudniu wykonać.
UsuńCały czas powtarzam sobie, że zmienię operatora, trochę poszukam, ale... wszystko jak będę mieć więcej czasu, a tego na razie nie widać. Na szczęście zmieniam trochę życiową filozofię, więc czas powinien się znaleźć :-)
Myślę, że każdemu czasem wpada taki miesiąc. Najważniejsze to wyciągnąć z niego wnioski i unicestwić w miarę możliwości. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądało podsumowanie lutego.
OdpowiedzUsuńGosia da radę, zobaczysz jak za niedługo będzie inwestować i zarabiać kaskę :)
OdpowiedzUsuńFajne zestawienie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie auto to duzy wydatek, ale ludzie jak można w dzisiejszych czasach żyć bez samochodu, a zwlaszcza jak dziewczyna ma dosc czesto dalsze wyjazdy. A co do wydatkow, to najglupiej roztwoniona kasa, to oczywiscie telefon... Myslalem, ze tylko ja jeszcze jestem tak porypany zeby placic duzo za telefon jak wszedzie oferty no limit za 3 dyszki. Poszukaj Gosia dobrze nawet z dodatkowymi minutami międzynarodowymi powinno Cie to wyniesc do 50zl.
OdpowiedzUsuńWitam, Tak jak w/w auto wyniesie cię dużo więcej niż te ok. 100zł miesięcznie za taxówki. Sam zakup jakiegoś starego auta to ok 2000-3000zł + opłaty roczne ok 1000zł dodatkowo ok min 100 - 200zl za paliwo oraz xxx zł za ewentualne pilne naprawy. Jeśli auto nie jest ci niezbędne do życia stanowczo odradzam jego zakup.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mojego bloga
super ;)
OdpowiedzUsuńrewelacja
OdpowiedzUsuńteż muszę zacząć oszczędzać :)
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe podsumoanie. Trzymam kciuki w dalszym pisaniu!
OdpowiedzUsuńwszystko mi sie tu podoba super !
OdpowiedzUsuńsuper, ale autorka (prawdopodobnie) za mąż poszła i bloga zostawiła
OdpowiedzUsuń