
Doskonale zdaję sobie sprawę, że sprawa mojego kredytu zdecydowanie Was podzieliła. Pojawili się zarówno przeciwnicy, jak i entuzjaści takiego rozwiązania - dlaczego tak się stało tłumaczyłam niejednokrotnie, więc nie będę się powtarzać :-) Dzisiaj postanowiłam sprawdzić czy podjęta decyzja była błędna, czy może dobrze opłacalna w dłuższej perspektywie. Dlatego też pojawi się dużo liczb i suchych faktów, więc spragnieni emocjonalnych wpisów muszą jeszcze poczekać - dziś pożywka dla racjonalistów ;-)
Wszelkie obliczenia teoretyczne zostały poczynione przeze mnie używając kalkulatora kredytowego ze strony bankier.pl. Doskonale wiem, że nie jest to narzędzie perfekcyjne, ale do takich obliczeń wystarczające. Posiłkowałam się nim także przy moich "podchodach" do kredytu.
Po 12 miesiącach od zakupu mieszkania sytuacja wygląda następująco:
Kredyt w banku: przekazana kwota: 5 798,19 zł
spłacony kapitał: 2 142,61 zł
zapłacone odsetki: 3 655,58 zł
Kredyt u pracodawcy: przekazana kwota: 9 399,61 zł (tylko kapitał!!!)
Łącznie spłacony kapitał: 11 542,22 zł
Łącznie zapłacone odsetki: 3 655,58 zł
Miesięczna kwota rat: 1 354,51 zł
Przewidywane odsetki w całym okresie kredytowania: 67 408,45 zł
Gdybym wzięła kredyt na tę samą kwotę i okres trwania kredytu w banku, do tej pory zapłaciłabym: 9 225,84 zł, w tym 2 920,68 zł kapitału i 6 305,16 zł odsetek. Wysokość raty: 768,82 zł, odsetki w całym okresie kredytowania: 113 774,82 zł.
Gdybym zdecydowała się na taką wysokość raty przez cały okres kredytowania spłaciłabym kredyt w 13 lat. Odsetki od kredytu w całym okresie kredytowania wyniosłyby 45 056,41 zł.
Według mnie te wyliczenia przekonują, że podjęłam dobrą decyzję - przynajmniej dla mnie :-) Dwa ważne argumenty, które o tym świadczą to oczywiście fakt, że mimo wysokiej raty przez pierwsze pięć lat, spłacam bardzo dużo kapitału. Pozwala to ograniczyć wysokość zapłaconych odsetek, czyli zmniejsza koszty kredytu.
Gdybym wzięła całą potrzebną kwotę z banku, kosztowałoby mnie to prawie dwa razy tyle (biorąc pod uwagę cały okres kredytowania). Z kolei, gdybym zgodziła się na taką wysokość raty przez cały okres kredytowania spłaciłabym kredyt (w banku) już za 13 lat. Jeśli pamiętacie moje plany wcześniejszej spłaty kredytu to jest to całkiem realne przy obecnych parametrach.
Oczywiście, warto mieć na uwadze fakt, że moje zarobki nie pozwolą na taką wysokość raty przez 13 lat. Obecnie dostaję dość wysokie stypendia dla doktorantów, ale to skończy się wraz z końcem studiów, więc na pewno nie przez najbliższe 13 lat, co byłoby najkorzystniejsze.
Te obliczenie utwierdziły mnie w przekonaniu, że podjęta decyzja była dobra. Pięć lat zaciskania pasa dla większych oszczędności. To stan dzisiejszy :-) Mam stabilną pracę, dochody dodatkowe w postaci stypendiów i radzę sobie z ratami. Jeśli sytuacja się pogorszy to pewnie zmieni się też moje nastawienie, ale na razie wszystko jest w porządku.
Zostało mi tylko 29 lat kredytu w banku i 4 u pracodawcy. Brzmi optymistycznie :-)
Trzymam kciuki za Wasze budżety! ;-) Moje na 2017 i dalej już są zaplanowane ;-)
photo: by emiochid
Najbardziej mi się spodobało "Zostało mi tylko 29 lat kredytu w banku" :D :D tylko! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, bo mi zostało tylko 20 lat kredytu w banku, również z wielkim cudzysłowem :D
Czyli jesteś już 9 lat bliżej celu!
UsuńAle nie podejrzewam, że tak długo będziesz żyła z kredytem ;-)
nie miałam kredytu na 30 lat, całe szczęście :)
UsuńI tak, też nie podejrzewam, że to tyle potrwa, chociaż z drugiej strony kredyt hipoteczny jest najtańszym produktem na rynku i nie przeszkadza mi on jakoś szczególnie :)
Te 4 lata u pracodawcy cieszy w porównaniu z tymi 29 latami ;) Jak już te 4 lata minie to zostanie "tylko" 25 ;)
OdpowiedzUsuńOj Aga, mam nadzieję że za 4 lata to zostanie mi już mniej niż 25 lat :-))
UsuńZaciskanie pasa, oszczędzanie i nadpłaty - takie mam napięte plany na te 4 lata!
Hej Gosiu! Fajnie, że raz na jakiś czas się pojawiasz :) Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że Tobie jest dobrze z tą sytuacją, że ją rozplanowałaś i masz poczucie kontroli. Cieszę się, że tak sumiennie udaje Ci się wszystko spłacać i trzymam kciuki byś spłaciła kredyt znacznie szybciej! Czy jest szansa na powrót miesięcznych podsumowań?
OdpowiedzUsuńNa razie nic nie obiecuję, ale szanse zawsze są. Problem polega na tym, że nie prowadzę już tak dokładnego spisywania wydatków - po prostu staram się nie przekraczać budżetu i póki to się sprawdza nie weryfikuję każdego paragonu. Może jednak do tego wrócę przy bardziej kryzysowym scenariuszu...
UsuńA masz jakąś poduszkę bezpieczeństwa?
OdpowiedzUsuńJa ostatnio stanęłam przed dylematem, nadpłacić kredyt hipoteczny o ok 5 tyś czy dorzucić to do oszczędności i jednak padło na oszczędności :)
Cały czas nie wiem czy lepiej nadpłacać kredyt czy oszczędzać, przy założeniu że poduszkę bezpieczeństwa jakąś mamy.
Wszystkie oszczędności trzymam razem bez specjalnego podziału, ale planuję część z nich wykorzystać na tegoroczną nadpłatę zostawiając sobie minimum rezerwy na niespodziewane wydatki (2 000 zł).
UsuńCo do kolejności działań to musisz sobie Magdo odpowiedzieć co chcesz osiągnąć - zabezpieczenie na wypadek problemów z pracą czy zdrowiem czy jak najszybszą spłatę kredytu, ale ryzykować brak oszczędności w przypadku spadku dochodów.
Jeśli chcesz nie martwić się wahaniami finansowymi to zgromadź równowartość 6 miesięcznych wydatków, jako swoje zabezpieczenie. Jeśli masz komfort psychiczny bez niego nadpłacaj kredyt. Wszystko zależy od Twoich priorytetów :-)
Hej Gosia, fajnie ze wrocilas po takiej przerwie:) i szczerze podziwiam cie ze sama wzielas kredyt, bardzo odwazne i madre posuniacie moim zdaniem, bo widac ze twardo stapasz po ziemi i wiesz dokad zmierzasz:) trzymam kciuki za szybsza splate!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Karolina
Witam,
OdpowiedzUsuńznajdujemy się w podobnej sytuacji. Też razem z narzeczoną zbieram i odkładam pieniądze na wkład własny kredytu hipotecznego. Po prstu muszę wziąć kredyt hipoteczny, aby mieć gdzie mieszkać. Chcę ten wkład własny mieć jak największy, aby kwota kredytu była jak najmniejsza. Teraz się tylko zastanawiam, jeżeli kredyt hipoteczy wynosi gdzieś 100-120 tysięcy, to jakie trzeba mieć zarobki we dwie osoby, aby taki kredyt dostać? :)
Sytuacja rzeczywiście podobna, ja wzięłam kredyt na niewiele ponad 113 000 zł i moje zarobki były wystarczające, więc jeśli oboje pracujecie to raczej bym się nie martwiła. Oczywiście wszystko zależy od banku, warunków zatrudnienia i oczywiście Waszej historii kredytowej.
UsuńJa należę do tych osób która zaciągała kredyty od momentu kiedy zacząłem pracę, początkowo były to jednak nie oprocentowane zakładowe pożyczki, dzięki którym mogłem kupić to co miałem w planach - pierwszy komputer, wieżę audio. Sprzęty na które wtedy raczej ciężko byłoby mi odłożyć a udało się je kupić dzięki takiej pożyczce. Co prawda już dziś nie mam szansy na taką pożyczkę bez procentu bo nie pracuję już w tym zakładzie ale z kredytów na konkretne cele korzystam do tej pory.
OdpowiedzUsuńDla jednych kredyty mogą być nie opłacalne ale po sobie wiem że człowiek jest w stanie więcej zaoszczędzić spłacając taki kredyt, odmawia sobie wielu przyjemności jeśli zajdzie taka potrzeba, a więc jednocześnie nie wydaje pieniędzy na byle pierdoły i zachcianki, ale za to staje się posiadaczem czegoś konkretnego - mieszkania, samochodu, domu...
Karol, absolutnie odradzam zaciąganie kredytów na zachcianki! Żeby spłacać kredyty trzeba już mieć wyrobiony nawyk oszczędzania, a nie dopiero się tego uczyć z nożem na gardle.
UsuńGosia, oczywiście! Jeżeli o mnie chodzi to zawsze brałem kredyt tylko i wyłącznie na konkretne rzeczy, co więcej ja robię to w ten sposób że najpierw starać się sam uzbierać jakieś 50% wkładu a na resztę biorę kredyt w banku.
UsuńCiekawe te obliczenia związane z kredytem. Sam przymierzam się do kupna mieszkania na kredyt, lecz koszty mnie przerażają :/
OdpowiedzUsuńFajne opracowanie ;)
OdpowiedzUsuńKoszty kredytów są przerażające na początku, ale później jak już je zaakceptujemy to nie jest tak źle :)
OdpowiedzUsuńNie zamierzam ich akceptować, ale sukcesywnie zmniejszać ;-)
UsuńCześć Gosiu.
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu śledzę Twojego bloga. Jesteś dla mnie motywacją.
Na moim blogu wspomniałam nieco o Twoim. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
Pozdrawiam.
AgnesDbk
https://agnesdbk.wordpress.com/
Mnie też rozbawiło Twoje 'tylko' 29 lat kredytu. Mi zostały 4 lata, a i tak mnie przerażają i chciałabym spłacić to jak najszybciej, najlepiej na już :)
OdpowiedzUsuńhej Gosiu,
OdpowiedzUsuńfajnie że masz zaplanowane wydatki - to najważniejsze - świadome zarządzanie swoimi funduszami.
Popieram i podziwiam, czasem trudna jest ta sztuka :)
OdpowiedzUsuńkażdemu kto chce wsiąść kredyt na np 30 lat polecam prosty eksperyment umysłowy, dzisiaj jest 22 października 2016 roku, polecam cofnąć się 30 lat wstecz do dnia 22 października 1986 roku i zastanowić się czy w 1986 roku można było przewidzieć to co wydarzyło się przez następne 30 lat, kredyt to dobrowolne nałożenie sobie pętli na siłę, zrobienie z siebie niewolnika, jaki jest sens oszczędzać by później owoce swojego ciężkiego oszczędzania oddać bankierom
OdpowiedzUsuń@Anonimowy - a co złego w tym że ktoś chce kupić mieszkanie na kredyt? Mało kogo jest stać by zaoszczędzić na mieszkanie, nawet jeśli to może udałoby się to po 15-20 latach a gdzie mieszkać w międzyczasie? Wynajmować? Nie, bo nie będzie z czego - nie da się oszczędzać na zakup mieszkania a jednocześnie je wynajmować. To lepiej od razu pójść na swoje.
OdpowiedzUsuńTylko 26 lat spłacania kredytu haha. Piękne podsumowanie! W sumie jeśli rata kredytu nie jest przytłaczająca i ograniczają to nie ma żadnego problemu finansowego ani życiowego.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zastanawia jak ludzi może przerażać kredyt a konieczność wynajmu już niekoniecznie. Kredyt + czynsz to nieznacznie większe zobowiązanie. Natomiast po dłuższym czasie posiada się coś konkretnego na własność.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, bez dwóch zdań mi się przyda :)
OdpowiedzUsuńJa jestem przerażona kredytami i tymi wszystkimi latami (!) spłacania. Póki co największy kredyt na jaki się odważyłam to była darmowa pożyczka online , której i tak spłata mnie przeraża mimo niskich rat i bardzo małego oprocentowania :) Wolę inwestować i zarabiać pieniądze, niż wydawać je na kredyty :)
OdpowiedzUsuńfajnie było tutaj zajrzeć meega fajny blog - polecam ! :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że trudno rozmawiać na temat opłacalności kredytów, ponieważ wiadomo, że oddawanie dużo większej kwoty od tej, jaką się pożyczyło nie jest opłacalne, ale czasem nie ma innego wyjścia i opłacalnym trzeba nazwać kredyt, który ma najniższe koszty.
OdpowiedzUsuńWiecie, mało kogo stać na obejście się bez kredytu więc nie ma co tu się zastanawiać, czy jest to opłacalne, czy nie. Polecam bloga z artykułami finansowymi http://gotowkowo.com.pl/
OdpowiedzUsuńKredyty nie są opłacalne z założenia, bank przecież musi zarobić. Ale przecież nie od dziś wiadomo, że są pożyczki pozabankowe i można mieć pierwszą pożyczkę za darmo - na krótko, bo zazwyczaj do 30 dni, ale jednak można.
OdpowiedzUsuńKredyt opłaca się wziąć tylko wtedy kiedy nie ma ryzyka zadłużenia. Ale wiadomo że i tak się zdarza to wtedy warto postarać się o korzystny kredyt oddłużeniowy
OdpowiedzUsuńUważam że bardzo fajnie przedstawiłaś swoje spostrzeżenia dotyczące kredytu w formie obliczeń. Mnie to przekonuje.
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo wartościowy. Takie wskazówki należą do cennych.
OdpowiedzUsuńFajnym rozwiązaniem jest chwilówka do 3000 zł
OdpowiedzUsuńTen wpis to prawdziwa skarbnica wiedzy.
OdpowiedzUsuńInformacje jak te są niesamowicie interesujące. Rewelacyjny jest ten wpis
OdpowiedzUsuńTego typu informacje są niezwykle potrzebne i wartościowe.
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńWarto jest zapoznać się z tak ciekawymi informacjami.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńW tym wpisie znajdują się wszystkie najważniejsze informacje.
OdpowiedzUsuńNiezwykle pouczający jest ten wpis. Dobrze jest to wszystko wiedzieć.
OdpowiedzUsuńWiele tutaj interesujących i ważnych informacji.
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy wpis
OdpowiedzUsuń