flickr.com |
Zgodnie z założeniami eksperymentu pierwsze 15 dni czerwca wszelkie płatności starałam się robić gotówką. I w gruncie rzeczy to mi się udało :-) Od 15 czerwca za wszystko staram się płacić kartą i tu pojawił się pewien problem. Co z zakupami w miejscach, w których nie można płacić kartą? Czy z nich zrezygnować? Kupować te rzeczy w innych miejscach?
Jak się rozwiązała ta sprawa dowiecie się w podsumowaniu całego eksperymentu. Dzisiaj chciałabym Was przekonać, że oszczędzanie nie zawsze znaczy to samo. Nie zawsze oszczędzamy płacąc mniej za niektóre produkty lub wybierając najkrótszą drogę oszczędzając tym samym czas. Jak to możliwe?
Tematem przewodnim wpisu jest oczywiście pytanie gdzie kupować świeże owoce. Teraz, kiedy trwa najlepszy sezon na przepyszne truskawki czy czereśnie, na pewno umieszczacie je w domowym budżecie. Ze względu na to, że jestem strasznym owocowym łasuchem, truskawki jemy niemal codziennie, a wydatki "owocowe" stanowią dość wysoką kolumnę w kategorii wydatków.
Czy owoce sezonowe kupować w markecie? Na pewno są tam one tańsze, głównie dlatego, że są sprowadzane z zagranicy. W jednym z dużych supermarketów znalazłam ostatnio truskawki z Hiszpanii! Zrozumiałabym to w kwietniu, kiedy nie ma jeszcze polskich. Ale teraz? Zakrawa to na kpinę. Innym plusem kupowania owoców w markecie (oprócz ceny) jest oszczędność czasu. Wrzucenie koszyczka z owocami do wózka w sklepie przy robieniu regularnych zakupów jest bardzo proste. Nie wymaga absolutnie żadnych dodatkowych działań i poświęceń.
Skoro kupowanie owoców w markecie ma tyle plusów to czemu nie mam zamiaru zachęcać Was do takich zakupów? Ponieważ patrzę na to w długim horyzoncie czasowym. (Tak, tak! Od jakiegoś czasu staram się nauczyć patrzeć coraz dalej!)
Oszczędzając na zakupach tu i teraz wyższą cenę zapłacicie później. Importowane owoce muszą przebyć dłuższą drogę. Owoce w marketach są ładne, kształtne i bardzo kolorowe - muszą spełniać określone wymogi. Żeby to osiągnąć są traktowane mnóstwem środków chemicznych, które pozwalają im te wymagania spełnić.
Choćbyśmy nie wiem jak bardzo się starali to żadne mycie nie pozwoli pozbyć się np. śliskiej powłoki na sklepowych jabłkach. Każdy taki zjedzony przez nas owoc to wprowadzanie niepotrzebnej chemii do naszego organizmu - czyli m.in. obniżenie odporności i różnego rodzaju alergie. Czy to rzeczywiście oszczędność? To co zaoszczędzimy na tańszych owocach, wydamy później (z nawiązką) na leczenie. Czy to Ci się kalkuluje?
Najlepsze warzywa i owoce można kupić u producenta. I to nie jakiegoś wiejskiego potentata, ale u zwykłego rolnika z większym areałem. Wymaga to nieco więcej wysiłku - np. podejścia na zakupy na bazarek. Często stoiska ze świeżymi owocami znajdują się w pobliżu supermarketów. Unikajcie jednak tych, które znajdują się blisko ruchliwych ulic - spaliny też nie są najlepszym dodatkiem do owoców :-)
Owoce na bazarku są zazwyczaj nieco droższe, ale można zaleźć miejsca gdzie można je kupić taniej. Szczególnie polecam:
1. Kupowania owoców prosto z pola lub sadu - np. jeśli akurat masz taką możliwość. Wtedy owoce są znacznie tańsze, bo nie płacimy za transport i pośredników.
2. Kupowanie na wsi - jeśli np. odwiedzacie rodzinę na wsi albo sami tam mieszkacie to owoce sezonowe są tam zazwyczaj z regionalnych upraw i również ich cena jest bardziej regionalna.
3. Kupowanie owoców na targach warzyw i owoców w mieście, gdzie przyjeżdżają produkty z wiosek.
4. Ostatecznie polecam lokalne warzywniaki, ale tylko te sprawdzone. Niekiedy może się zdarzyć, że taki warzywniak zamawia owoce u tego samego dostawcy co supermarket (!)
Jeśli już udało mi się Was przekonać do kupowanie nieco droższych, ale zdrowszych owoców sezonowych to teraz na zakupy i do robienia dżemów! Polecam wpis Agnieszki o domowym dżemie (też oszczędnym). Mam nadzieję, że skusicie się na zamknięcie lata w słoiczku. Smacznego :-)
Rzeczywiscie, kupno u producenta albo na wsi to najlepsze rozwiazanie. W Warszawie niestety prawie wszystkie markety i wlasciciele budek zaopatruja sie w tym samym miejscu: na wielkim targowisku w Broniszach, czynnym 24h/ dobe:( Dobry bazarek w okolicy albo warzywniak to jednak wielki skarb...
OdpowiedzUsuńNiestety to problem większych miast. Ale naprawdę warto znaleźć taki bazarek/targ w swojej okolicy. Polecam też porozmawiać (a najlepiej zakolegować się) ze sprzedawcą - to też może dużo zdziałać ;-)
UsuńDziękuję za polecenie :)
OdpowiedzUsuńWarzywa często kupuję w marketach, niektóre owoce też (ananasy, banany, kiwi), ale truskawek w czerwcu to jakoś sobie nie wyobrażam z marketu. Muszą być od mojej ulubionej pani z warzywniaka, która zawsze zostawi mi na dżemy i nalewki ładnych owoców tyle, ile chcę. Pewnie pochodzą z targowiska na Zjazdowej, jak owoce w wielu budkach w Łodzi, ale nie szkodzi - mam obok inny warzywniak, z lokalnymi dostawcami i tam mają brzydkie truskawki ;) Podsumowując - dla mnie akurat jeśli chodzi o owoce i warzywa liczy się nie tylko sam produkt, ale też człowiek, który go sprzedaje i to, że znając mnie, zawsze da mi świeże warzywa i owoce.
Zaufany sprzedawca to czasem najlepszy sprzymierzeniec na zakupach :-)
UsuńW większych miastach jest bardzo trudno znaleźć jakikolwiek warzywniak zaopatrujący się u "producentów". Właściciele kupują w hurtowniach, na giełdach - tak samo jak większe sklepy. Wystarczy zapytać sprzedawcw ;)
OdpowiedzUsuńKupno od producentów - np. lokalnych jest znacznie trudniejsze, ale możliwe. Np. we Wrocławiu w soboty koło rynku można kupić na specjalnym bazarku, i to nie tylko warzywa ;) W każdym większym mieście co jakiś czas da radę, ba nawet od działkowiczów da radę kupić świeże wazywa czy owoce ich produkcji, ale raczej takich rarytasów nie znajdziemy w pobliskim warzywniaku. Jedynym plusem kupowania w warzywniaku jest wspieranie drobnicy - zamiast właścicieli wielkopowierzchnioych sklepów.
Znam kilka warzywniaczków (takich kiosków nawet) gdzie mam pewność, że warzywa i owoce są z domowego biznesu. Długo szukałam, ale znalazłam - naprawdę warto :-)
Usuń" Kupowania owoców prosto z pola lub sadu" - pamiętam, jak za dzieciaka u cioci w Niemczech chodziliśmy na truskawki, które samemu zrywaliśmy. Połowa lądowała w brzuszku, a druga połowa w koszyczku. Kosztowała tylko ta druga połowa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przedsiębiorcza od dziecka! ;-)
UsuńJa przede wszystkim teraz robię zakupy w sklepach internetowych i jestem bardzo zadowolona z takiego faktu. Czytałam również, na stronie https://www.cashbill.pl/blog/e-commerce/bledy-w-zarzadzaniu-sklepem-internetowym-jak-ich-uniknac/ o błędach w zarządzaniu sklepem online. Więc ja nie zamierzam ich popełniać.
OdpowiedzUsuń