Przed Wami zupełnie nowe podsumowanie miesiąca! Po półtora roku w końcu odważyłam się podać realne wartości naszych zarobków i wydatków. Jestem niesamowicie ciekawa jak zareagujecie i co powiecie na takie wysokości. Styczeń niestety nie był idealny. Jak możecie zauważyć na grafice dostał tylko 4 gwiazdki. Spokojnie - będzie lepiej! :-)
Zanim przejdziemy do konkretnych liczb (wiem, że na to czekacie najbardziej!) - kilka ważnych informacji na początek.
Zarobki, które tu prezentuję to przychody dwóch osób przed trzydziestką. Na co dzień pracujemy na etatach w sferze budżetowej, czasami wykonując jakieś dodatkowe prace w czasie wolnym lub uzyskując benefity od naszej "firmy".
W sferze wydatków wygląda to podobnie. Są to koszty życia dwóch dorosłych osób, które starają się zdrowo odżywiać ;-) i wynajmują mieszkanie po preferencyjnej cenie. Jesteśmy "słoikami", którzy na co dzień są zdani w wielkim mieście na siebie. Jedzenie staramy się przygotowywać w domu, ale zdarzają nam się wypady na miasto lub pizza :-)
Nie oszczędzamy też na maksa - tzn. pozwalamy sobie na przyjemności, dość drogie hobby i spotkania z przyjaciółmi. Na utrzymaniu mamy auto, a w tym roku planujemy ślub i może zakup mieszkania?
Jesteśmy zwyczajną parą młodych ludzi, którzy starają się ogarnąć swoje finanse i zabezpieczyć przyszłość.
Nie oszczędzamy też na maksa - tzn. pozwalamy sobie na przyjemności, dość drogie hobby i spotkania z przyjaciółmi. Na utrzymaniu mamy auto, a w tym roku planujemy ślub i może zakup mieszkania?
Jesteśmy zwyczajną parą młodych ludzi, którzy starają się ogarnąć swoje finanse i zabezpieczyć przyszłość.
Zarobki w styczniu:
Obie pensje były w styczniu pomniejszone o podatek od świątecznych bonów pracowniczych. Niestety jedna była też pomniejszona ze względu na świadczenia chorobowe pod koniec grudnia. Całe szczęście, że przyszła płatność za zlecenie, które było wykonane już we wrześniu! :-)
Wydatki w styczniu:
W nowych podsumowaniach zmieniła się nieco struktura naszych wydatków. Wydatki stałe pozostały w miarę bez zmian, podobnie jak regularne zmienne. Nieregularne będą zawierać teraz także niespodzianki. Pojawiła się nowa kategoria, czyli zachcianki - które z czasem będziemy chcieli ograniczać :-)
Wydatki stałe:
Wydatki stałe nie przekroczyły swojej dozwolonej granicy. Niestety niepokojące jest to, że nie udało nam się nic w styczniu odłożyć w ramach oszczędności. Według zarobków i wydatków powinniśmy mieć 1000 zł wolnych środków, ale to niestety tylko złudzenie :-( W styczniu nie byliśmy dość rzetelni w spisywaniu wydatków i wkradło nam się manko. Niestety nie skorzystaliśmy z najlepszej zasady dotyczącej oszczędzania i miesiąc skończyliśmy na zero. Nie poddajemy się jednak :-)
Wydatki regularne:
Wydatki zmienne są dość niskie w tym miesiącu (prawdopodobnie to tutaj nagubiliśmy najwięcej paragonów). Ze względu na zmianę operatora w tym miesiącu tylko jeden abonament za komórkę. Nie uzupełnialiśmy też zbytnio garderoby, bo czekamy na kolejne wyprzedaże :-)
Wydatki nieregularne:
Staramy się planować te wydatki z wyprzedzeniem (np. już wiemy, że w marcu będzie trzeba zapłacić ubezpieczenie za samochód), ale czasem zdarzają nam się impulsywne zakupy - jak w styczniu :-) W styczniu zaopatrzyliśmy się w nowe rzeczy do kuchni i dość dużo prasy. Ale przecież tyle było ważnych/ciekawych/niezbędnych *niepotrzebne skreślić* magazynów, że trzeba było. W lutym poszliśmy po rozum do głowy i obiecujemy poprawę w tej kwestii :-)
Zachcianki:
Nowa kategoria. Postanowiliśmy wrzucić tutaj wszystko co nie jest nam do życia niezbędne, a chyba pochłania za dużo naszych pieniędzy. Mamy swój budżet na przyjemności (uwzględniony w wydatkach stałych!), a te cztery rzeczy jakoś tak zawsze zawyżają sprawozdanie. Z czasem będziemy starali się je znacznie ograniczyć, chociaż w styczniu i tak nie wygląda to źle :-)
I jak Wam się podoba nowy sposób przedstawienia podsumowań miesiąca?
zdjęcie: StockMonkeys.com na licencji CC BY 2.0
Nie wiem czemu, ale uwielbiam podglądać ile ludzie na co wydają, więc nowa forma zestawień bardzo mi się podoba! Chipsy i słodycze - i tak nieduża kwota, aż się boję pomyśleć ile byłoby u mnie, chociaż też się staram zdrowo odżywiać i chipsów już ze 2 miesiące nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńA w jakim mieście mieszkacie?
Taka nasza natura - ciekawscy nie jesteśmy, ale lubimy wiedzieć ;-D
UsuńChipsy i słodycze odstawiliśmy, ale od czasu do czasu coś tam się trafi :-)
Nasze miasto niech pozostanie owiane tajemnicą :-) Może wystarczy tylko tyle, że to miasto wojewódzkie i mieści się w pierwszej dziesiątce największych miast.
Taaak - chipsy, alkohol, pizza, jedzenie na mieście... Jakby u nas policzyć wydatki miesięczne na te przyjemności to na pewno wyszłoby kilka ładnych stówek. No ale jak sobie tego odmówić. Z drugiej strony wolę wydawać na to niż na papierosy które kiedyś paliłem.
UsuńSuper, tak trzymać! Podanie rzetelnych informacji to jest to. :)
OdpowiedzUsuńfajnie że znowu zacząłaś pisać regularnie bloga ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna forma zestawienia - gdy są konkretne liczby, to zupełnie inaczej się patrzy na strukturę budżetu. Gratuluję odwagi i cieszę się, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńTeraz wygląda to praktycznie tak jak u mnie w kajeciku :)
OdpowiedzUsuńI ta kategoria zachcianki, którą też staram się zmniejszyć... :)
Zaskakująco niski czynsz płacicie skoro w 635 zł mieści się wynagrodzenie właściciela, opłata za wode, gaz, prad, ogrzewanie, wywóz śmieci i podejrzewam fundusz remontowy. Jak na 10 największych polskich miast to bardzo malutko.
OdpowiedzUsuńWynajmujemy mieszkanie po cenie preferencyjnej - więcej na temat takich sposobów możesz znaleźć we wpisie o sposobach na znalezienie takiego mieszkania My korzystamy z jednego z pięciu wymienionych sposobów :-) Wynajmujemy kawalerkę 23 m2.
UsuńTeż mi się rzucił w oczy niski czynsz, przyznam, że ja tyle płacę do wspólnoty za swoje mieszkanie + rata kredytu
OdpowiedzUsuńRadek, tak jak wyżej wynajmujemy mieszkanie po cenie preferencyjnej, więc nie mamy na nie kredytu, a co właściciel mieszkania opłaca z tych pieniędzy i ile mu z tego zostaje to już nie nasza sprawa :-)
UsuńHej :) Super, że wrzuciłaś takie zestawienie. Bardzo mnie motywujesz do dalszego działania. Wydajecie mało na jedzenie, może poswięcisz kiedyś jeden wpis na temat ograniczania wydatków na jedzenie, może planujecie posiłki, jak często robicie zakupy itp.? Jeszcze jedno pytanie między przychodami i wydatkami 1000 zł różnicy, cała ta kwota to manko związane z niezapisaniem wszystkich wydatków?
OdpowiedzUsuńHej!
UsuńWpis o oszczędzaniu na jedzeniu już się kiedyś pojawił - zapraszam do wpisu :-)
Ale rzeczywiście może niebawem przygotuję jakąś aktualizację o zakupach i przygotowaniach.
Co do tego 1000 zł to nie wiem jak to możliwe (bo kwota jest znaczna!), ale po prostu nie mamy pojęcia gdzie się one podziały. Jak do tej pory to nasze największe manko.
Gosiu - fajny pomysł z tymi gwiazdkami, odrobina autokrytyki (lub pochwały, jeśli się należy) nigdy nie zaszkodzi. Zastanawiam się tylko, jakim cudem wyparował aż tysiak - musiało mocno wiać żeby wywiało paragony na taką kwotę :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będę ich używać jak najwięcej :-)
UsuńCo do tego tysiaka to szukaliśmy wszędzie. Ale znaleźliśmy tylko jedną opłatę 50 zł, której nie uwzględniłam i jakieś drobne zakupy po kilka złotych. Naprawdę nie potrafię tego wytłumaczyć :-(
Trochę zacznę nie na temat ;-)
Usuń1) Super, że wróciłaś do pisania
2) Nowy szablon bloga moim zdaniem jest lepszy, większa przejrzystość, łatwiej się teraz czyta teksty
3) Gratuluję odwagi w publikowaniu wraz z nowym rokiem konkretnych liczb w comiesięcznych zestawieniach!
Pozdrawiam, Dana
Fajnie że znowu regularnie prowadzisz bloga ;)
OdpowiedzUsuńAle malenko zarabiacie :( Ja jeszcze nie wystartowalam na rynek pracy bo jestem na studiach ale troche mnie zasmucilo to...
OdpowiedzUsuńnie zbyt miła uwaga skierowana do kogoś kto po raz pierwszy ujawnia swoje dochody szynszylka
OdpowiedzUsuńAle można to wybaczyć nie rozgarniętej studentce :/ geeeeez chciałś ukuć w serce czy szybciej piszesz niż myślisz ?^^
Nie jest to spowodowane zlosliwoscia. Bardzo podziwiam Gosie, czytam ja od dluzszego czasu. Moze nie wyrazilam sie jakos delikatnie... Wiem, ze kwestie zarobkowe sa niemal tematem tabu. Nie mialam nic zlego na mysli.
UsuńJesli urazilam Cie Gosiu, to bardzo przepraszam. To nie bylo intencjonalne...
Faktycznie dochody nie są oszałamiające. Trochę więcej niż najniższa krajowa. Dobrze, że udało Ci się wynegocjować tę podwyższkę. Tym bardziej szacun, że udało Wam się odłożyć 10 tysięcy w zeszłym roku i tym większy podziw, że chcecie odważyć się zaciągnąć kredyt hipoteczny.
OdpowiedzUsuńTwoje zestawienie daje jednak też coś ważnego. Poczucie, że się da. Da się we dwoje wyprowadzić i mieszkać na swoim. Nie odmawiać sobie wszelkich przyjemności, odkładać i myśleć o wspólnym życiu. To ważne i tak 3maj! :)
Od samego początku prowadzenia bloga uprzedzałam, że nie zarabiamy dużo. Teraz macie to czarno na białym :-)
UsuńUjawniając swoje zarobki i wydatki liczyłam się z tym, że pojawią się komentarze. Szynszylka nie odczytałam twojego jako złośliwość ;-)
Ale najważniejsze jest to co zauważył Anonimowy powyżej - pokazanie, że się da i to było moim głównym celem. Mam nadzieję, że otworzy to niektórym oczy i przekona, że oszczędzać i racjonalnie myśleć o przyszłości można nawet przy niewielkich dochodach :-)
Wow, jest ekstra! Też myślałam kiedyś o tego typu zestawieniach, ale niestety mój brak regularności i systematyczności w spisywaniu paragonów doprowadził ten pomysł do klęski.
OdpowiedzUsuńAle może dzięki Twoim postom się uda ;-)
Trzymam kciuki :-)
UsuńRegularność przychodzi z czasem, a ja jestem żywym przykładem na to, że warto to robić ;-)
Na samym początku pozwolę sobie pogratulować tak odważnego podejścia i ukazanie swoich przychodów i wydatków :). Takie wpisy motywują czytelników do oszczędzania, zwracania uwagi na to kiedy i na co wydają pieniądze. Jest to również prosty sposób na zdobycie nowych czytelników bo jak wiadomo naszą naturą jest ciekawość :). Życzę aby plany oszczędnościowe się ziściły :)
OdpowiedzUsuńWow, super się to czyta. Nie wiem jak resztę, ale niektóre wydatki ( mniejsze niż moje) motywują do zmian. Fajnie to wygląda, życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają twoje posty :) fajnie że zaczęłaś znowu pisać
OdpowiedzUsuńBardzo odważnie! Gratuluję i podziwiam. Nie każdy chciałby się pochwalić swoim "portfelem". Generalnie procentowo wychodzi mi podobnie. Przyznam się, że na alkohol miałam więcej ;-)
OdpowiedzUsuńTo może ja się przyznam, że z tym alkoholem to się najbardziej bałam Waszej reakcji :-)
UsuńPodziwiam za odwagę :) Od ponad dwóch lat zapisujemy wszystkie swoje wydatki i mniej więcej wychodzi podobnie jak u Was.
OdpowiedzUsuńNa blogu jestem dziś pierwszy raz, przeczytałam kilka wpisów i zostaję :) Dobra robota!
Wszystkie wydatki pod kontrolą ;) dobrze tak wszystko notować;)
OdpowiedzUsuńGratuluję odwagi! :) Bardzo lubię czytać takie zestawienia i porównywać ze swoimi - od razu widzę nad którymi powinnam pracować, żeby je zmniejszyć.
OdpowiedzUsuńA mnie (jak to rasową księgową) interesuje ten zaginiony tysiąc. Znalazł się? Może to lokata? Może komuś pożyczyliście?
OdpowiedzUsuńNiestety wciąż próbujemy go wytropić. Na razie odnaleźliśmy ok. 300 zł
Usuńblog to dobra motywacja nie mniej żeby oszczędzanie miało sens trzeba to zrobić z głową
OdpowiedzUsuńproponuje ustalić sobie daną kwotę którą co miesiąc możecie "rozwalić" jak was jest dwóch to każdy osobno i każdy wydaje na co ma ochotę i nie musi się pytać o zdanie połówki.
niestety oszczedzanie to systematyczność ja do oszczędzania podchodziłem kilka razy i zawsze padło to ponieważ nie nagradzałem siebie za wysiłek, teraz sobie to robię i od 3 lat regularnie mam oszczędności.
Ja tego tak dokladnie nie rozpisuje i nie notuje ponieważ odpowiednią kwotę mam w gotówce resztę płacę kartą i na finansometrze można łatwo sobie to pooglądać.
Niestety blog jest spoko tylko brakuje mi wpisów na temat dochodów pasywnych bo to jak na razie jedyny sposób do racjonalnego oszczędzania bo praca tego nie robi. Tracimy swój czas w pracy żeby zarobić nasze pieniądze a czemu nie wprawić żeby to pieniądze zarabiały na nas? w ten sposób zarabiasz na blogu ale chciałbym wiedzieć czy autorka o tym myśli i czemu nie pokieruje oszczędności w tym kierunku.
Następna sprawa to lokaty nie wiem na ile macie oprocentowanie ale po uwzględnieniu inflancji nie ma sporo zysku na tym zarabiają banki i to dobrze na tym wychodzą,
Ja bym sobie skupił na oszczędzaniu długoterminowym ponieważ wiadomo że emerytur nie będzie a każdy płaci i tak to zrobić żeby jak najwięcej zostało u nas w kieszeni a jak najmniej oddać państwu.
Jeśli ktoś ma jakieś propozycje to chętnie poczytam.
A tak to dobra robota.
Dochodów pasywnych jeszcze nie mamy, więc trudno mi się na ten temat wypowiadać :-D
UsuńNasze oszczędności są podzielone na kilka filarów i myślę, że pracują dobrze, ale na razie w miarę bezpiecznie. Proponuję zajrzeć do poprzednich wpisów - kilka razy o tym podziale pisałam. Obecnie mamy rachunek oszczędnościowy, lokaty, fundusze i inwestycje w pożyczki społecznościowe.
Z czasem na pewno będziemy próbować kolejnych stopni wtejemniczenia :-)
No widzę że macie, lokaty nie są złe pod warunkiem że komuś odpowiada.
OdpowiedzUsuńTylko czy po uwzględnieniu inflacji i podatku belki naprawdę macie spory zarobek? mi wyszło że lepiej spróbować zainwestować pieniądze np auta pod wynajem czy kupić taniej drożej sprzedać no ale jest ryzyko.
Skoro o pasywnym mowa to ja bym się skupił na wynajmnie mieszkania, macie już doświadczenie i wiecie gdzie i jak szukać, więc poszukać kolejnego mieszkania pod wynajem żeby komuś podwynająć, wiem że nie każdy właściciel może się na to zgodzić ale ja tak robiłem tylko że musiał to być lokator co dba o mieszkanie.
Nie wiem jakie miasto ale u mnie gmina proponuje mieszkania za remont wieć może w tym kierunku iść i zobaczyć czy dacie rade jakieś mieszkanie mieć na 10 lat od gminy warunkiem jest przeprowadzić generalny remont wiem że za średni standard wychodzi około 80 tys za mieszkanie 50 m natomiast jak ktoś potrafi robić proste prace budowlane i większość czasu sam to zrobi to zaoszczędzi sporo.
ja jeszcze żadnego kredytu nie brałem ponieważ nie chciałem płacić odsetek, teraz widze minus wszedzie figuruje jako czysta osoba i banki jakoś dziwnie na mnie patrzą a kredyt teraz niestety potrzebny
Ze standardowych lokat nie ma sporego zarobku, ale jest. Często korzystamy też z lokat promocyjnych (o czym przecież wiecie ;-)) i wtedy zarobek jest większy.
UsuńLokaty dają nam przede wszystkim czas. Przy samochodach czy mieszkaniach trzeba się dużo więcej nachodzić. Poza tym nie mamy doświadczenia w wynajmowaniu komuś mieszkań. Dopiero będziemy się rozglądać za taką opcją :-)
Budowanie historii kredytowej to pierwszy krok jeśli myślisz o wzięciu większego kredytu - my robimy to np. przez zakupy na raty 0%.
ja się raz na promocję naciołem ale to moja wina bo nie czytałem dokładnie umowy, często przy promocjach są jakieś wymagania aby mieć większy procent np dodatkowe konto i za nie trzeba płacić itp.
UsuńMoja uprzejma rada jest taka, żeby skupić się na zwiększaniu swoich zarobków. Jak piszesz zarabiacie po 1600 - 1800 zł na rękę miesięcznie. To jest praktycznie kwota pensji minimalnej w Polsce, przypuszczam że nieco więcej można zarobić na kasie w Biedronce czy innym Lidlu... Nic nie da robienie oszczędności nawet po 100 czy 1000 zł miesięcznie na tym czy owym, jeżeli dochody będą tak niskie. Zastanówcie się więc bardziej energicznie nad swoimi karierami zawodowymi. Jeżeli tam gdzie pracujecie w budżetówce nie ma perspektyw szybkiego awansu i zarabiania lepiej, to należy poszukać lepiej płatnej pracy. Wtedy i będzie na czym oszczędzać, nazbierać szybciej na mieszkanie, wkład własny i inwestycje. trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńNie wiem ile zarabia się w Biedronce czy Lidlu, ale zapewniam, że staramy się dochody zwiększać. Nowej pracy nie szukamy - tzn. nowych etatów, ale staramy się znajdować jakieś dodatkowe prace i jednocześnie budować jakiś innych dochód. Więcej o szczegółach niebawem.
UsuńMi w ostatnim czasie również udało się sporo oszczędzić i jestem zdania, że to był bardo dobry ruch. Mianowicie poprzez kalkulator OC https://kioskpolis.pl/kalkulator-oc-ac/ bez najmniejszych problemów uzyskałem bardzo fajną i zarazem tanią polisę ubezpieczeniową. Jestem pewny, że u agenta stacjonarnego nigdy takiej ceny bym nie miał.
OdpowiedzUsuń